GYM BREAK CENTER

Ogólne informacje

Chcesz się wreszcie "wziąć za siebie" ale nie wiesz od czego zacząć? Masz mnóstwo obowiązków, więc solidny trening na siłowni odpada? Mamy dla Ciebie propozycję! Zamień jedną ze swoich codziennych przerw na GYM BREAK. A potem...? - będziesz prosić o więcej!

PS: Nie zapomnij skonsultować ze swoim lekarzem, czy ruszenie tyłka zza biurka jest na aby pewno dla Ciebie dobre.

O NAS:

SZYMON GAŚ - https://www.facebook.com/szymon.gas?ref=hl

Nazywam się Szymon Gaś jestem specjalistą od motoryki i trenerem tenisa ziemnego.
Przez wiele lat mieszkałem i kształciłem się w Stanach Zjednoczonych, gdzie dbanie o ciało i jego fizyczną sprawność, dla ludzi sukcesu (którymi przecież wszyscy być chcemy), jest czymś tak oczywistym jak mycie zębów o poranku.
Po powrocie do kraju ze smutkiem obserwuję jak niewielki nacisk my Polacy kładziemy na utrzymanie ciała w dobrej formie (choć mam oczywiście świadomość, że i tak postępy w tym temacie na przestrzeni ostatnich lat są znaczące).
Współtworząc GYM BREAK chcę podzielić się z Wami zdobytą wiedzą i doświadczeniem, chcę uświadomić Wam, że każdy może i powinien dążyć do jak najlepszej sprawności fizycznej, bo to właśnie jest podstawą szczęśliwego życia!
Nie obiecuję, że będzie łatwo, ale będzie efektywnie a niebawem - EFEKTOWNIE!
GO HARD!

KATARZYNA KĘPKA - https://www.facebook.com/katarzyna.kepka.31?fref=ts

Nazywam się Katarzyna Kępka, mam 31 lat, 18% tkanki tłuszczowej i całkiem zadowoloną minę gdy zerkam w lustro, ale oczywiście nie zawsze tak było...

Długie lata należałam do pospolitego, licznie występującego gatunku kobiet wiecznie (raczej nieskutecznie) odchudzających się.
Jak większość przedstawicielek tej kategorii miałam jasno sprecyzowany cel - zrzucić kilka kilogramów i...tyle. Myślą o pozbyciu się celulitu przestałam zawracać sobie głowę już dawno, bo przecież: "w tych czasach to nie możliwe! bo zanieczyszczenia, bo chemia, wstrętne jedzenie, z resztą nawet nastolatki go mają to co dopiero ich starsze koleżanki..." Natomiast sześciopak? Jeśli kojarzył się z mięśniem, to raczej piwnym - "Kowalskiego", niż wyrzeźbionym - Dyskobola.

Z tym zrzucaniem, zależnie od obranej aktualnie metody, bywało oczywiście raz łatwiej, raz trudniej, raz lepiej, raz gorzej, aż wreszcie przyszło to, co zmotywowało najsilniej - 30tka na karku i 60tka na wadze... Te liczby spowodowały wstrząs kalibru ciężkiego, za którym poszła oczywiście obietnica "wzięcia się za siebie" (tym razem porządnie)!!!

Próbowałam wszystkiego: diet dowożonych w pudełkach (tańszych, droższych, bardzo drogich), diety zgodnej z grupą krwi, żywienia się wyłącznie produktami eko, leczniczych głodówek, otarłam się nawet o "dukana"... Do tego oczywiście: joga, bieżnia, siłownia, trener i... po roku (jak mi się zdawało) ostrej harówy wróciłam do punktu wyjścia!

Właśnie wtedy gdy już miałam z czystym sumieniem złożyć broń zrzucając całą winę na wiek i hormony (wiadomo), na mojej drodze pojawił się Szymon Gaś i... rozpoczął się mój, trwający do dziś, romans z TRENINGIEM FUNKCJONALNYM.

Teraz, lżejsza o 9kg, w nowym sprawniejszym ciele (niczym sexy mamy po porodzie) mam chęć opowiedzieć wszystkim jak odzyskać formę! Bo jestem żywym dowodem na to, że się da! GO HARD!